Przed czterema dniami odbył się festiwal Komiksowa Warszawa. Niezwykle zacna inicjatywa, którą miałem przyjemność, na miarę moich skromnych możliwości, wesprzeć. Oprócz giełdy, tradycyjnych pogadanek z autorami, autografów i innych atrakcji, miejsce miał panel dyskusyjny o "komiksie kobiecym". Na tymże panelu padały różne zdania, jednak dwa z nich przykuły moją uwagę mocniej niż pozostałe.
Cytuję z pamięci za Sylwią Kaźmierczak:
„Komiks jest bardzo zmaskulinizowany, przez co kobietom trudno jest przebić się na przykład w zinach. Mam koleżanki, które nie mogły, więc wysłały swoje prace za granicę i teraz w tamtejszych zinach robią kariery”
Po chwili milczenia poprzedzonej solidnym „WTF”, pojawiają się pytania: czy Pani Sylwia wie cokolwiek o scenie zinowej? Miała w ręku ziny wydane w ciągu ostatnich paru lat? Nie pomnę wszystkich pozycji, bo czytałem je dość wyrywkowo, ale w samym Kolektywie, w ciągu trzech lat od jego powstania, robiło sześć babeczek: Ewa Jędrzejczak, Katarzyna Witerscheim, Sara Sapkowska, Ewa Zaremba, Olga Wróbel i Una Odya; tej ostatniej powierzyliśmy zmianę wizerunku magazynu.
Nie wiem kim są koleżanki Sylwii Kaźmierczak i do jakich zinów wysyłały swoje prace. Pamiętam jak sam, wraz z kolegami z redakcji, odrzuciłem parę komiksów zrobionych przez dziewczyny. Może były wśród nich właśnie te. Nie zrobiłem tego dlatego, że ich autorki miały cycki. Nie, te komiksy były kiepskie. Po prostu. To była najzwyklejsza w świecie, uformowana w kadry i plansze kupa. Jak i sporo innych propozycji nadesłanych nam przez facetów. Co więcej, śmiem twierdzić, że proporcjonalnie do liczby komiksów przyjętych, odrzuciliśmy więcej prac narysowanych przez mężczyzn niż kobiety.
Nie wiem kim są koleżanki Sylwii Kaźmierczak i do jakich zinów wysyłały swoje prace. Pamiętam jak sam, wraz z kolegami z redakcji, odrzuciłem parę komiksów zrobionych przez dziewczyny. Może były wśród nich właśnie te. Nie zrobiłem tego dlatego, że ich autorki miały cycki. Nie, te komiksy były kiepskie. Po prostu. To była najzwyklejsza w świecie, uformowana w kadry i plansze kupa. Jak i sporo innych propozycji nadesłanych nam przez facetów. Co więcej, śmiem twierdzić, że proporcjonalnie do liczby komiksów przyjętych, odrzuciliśmy więcej prac narysowanych przez mężczyzn niż kobiety.
Zapytam się wprost - skąd w ogóle pomysł, że w jakimkolwiek zinie brana jest pod uwagę płeć twórcy? Ta bzdurna teza jest o tyle bolesna, że odebrałem ją jako cios prosto w moje (wciąż pełne naiwnego entuzjazmu) zinowe serduszko. Tym bardziej, że owe serduszko bije do każdego twórcy, bez względu na jego identyfikację genderową.
Kolejną kwestią poruszoną przez redaktorkę Comix Grrrlz jest to, jak „męskie komiksy fałszują rzeczywistość”. I tutaj już nie zareaguję kolejnym gromkim „WTF”, bo, być może, pewien wycinek komiksowego światka umknął mojej uwadze. Nie czytam wszystkich komiksów wydanych w Polsce – zwyczajnie mnie na to nie stać. W żadnym z tych, które znam, nie dostrzegłem maskulinistycznego fałszu, dlatego też zdrowy rozsądek podpowiada mi, że owe fałszowanie rzeczywistości jest bujdą. Niemniej, wolałbym poczekać na kogoś bardziej kompetentnego w tej sprawie. Zapraszam do komentarzy.
Po panelu nadszedł czas na dyskusję. Jako jedyny pojawił się nieco trolujący głos Kingpina, który mam zamiar podchwycić.
Dlaczego nie podoba mi się "komiks kobiecy"?
Nie mam problemu z samym nazewnictwem – gdyby chodziło o niepotrzebną systematyzację, puściłbym to, podobnie jak reszta środowiska, mimo uszu. Otóż, "komiks kobiecy" nie podoba mi się, bo niesie ze sobą pewne zagrożenie dla samych komiksiar. Pierwszy problem zaczyna się wraz z wyznaczeniem desygnatu „komiksu kobiecego”. Czy szorciaki Uny, gdzie głównymi bohaterami są faceci, to komiksy kobiece? A może komiksy koko, gdzie zawsze głównymi bohaterkami są kobiety, to komiksy kobiece?
Mi osobiście, jak i wielu innym, ten termin kojarzy się z historiami rysowanymi przez kobiety, o "kobiecych" sprawach, co nasuwa proste skojarzenia z niezbyt wysoką literaturą spod znaku Pani Grocholi. Dodatkowo, podobną charakterystykę podają zwolenniczki nazwy. Niepokoi mnie to, bo „komiks kobiecy” to niezwykle nośna etykieta, co widać było na festiwalowym panelu. Ponadto, co sugeruje nazwa kategorii, niewiele trzeba, by zaczęła obejmować wszystkie damy tworzące komiksy, a co by nie mówić, kategoria „od kobiet, dla kobiet” jest straszliwie upupiająca i ograniczająca. I tego właśnie się boję. Boję się, że dziewczyny walczące dziś o utworzenie komiksu kobiecego w rzeczywistości pracują nad niewygodną metką, od której, za parę lat, przyszłe komiksiary będą z trudem próbowały się uwolnić. A przecież nas, pryszczatych fanów opowieści obrazkowych dla dzieci, nic nie boli bardziej niż niesłusznie dolepiona, wykluczająca etykieta.
Tych, którzy nie dali się strolować tytułowi, zapraszam do komentarzy.
Tych, którzy nie dali się strolować tytułowi, zapraszam do komentarzy.
No i w końcu było Jeju #8 o temacie "kobieta", gdzie połowę składu stanowiły kobiety.
OdpowiedzUsuńNa początek należałoby się zastanowić nad różnicą między zorganizowaniem panelu "komiks kobiecy", a tworzeniem komiksu z tego punktu widzenia.
OdpowiedzUsuńJa absolutnie nie mam nic przeciwko pokazywaniu tego, że komiksy rysują również kobiety, co rzeczywiście dla przeciętnego przechodnia może być nową informacją. Jestem też za poruszaniem ważnych spraw, m.in. tych dotyczących kobiet.
Natomiast martwi mnie myśl, że ktoś może całą swoją twórczość opierać na swojej płci. Jeden, okej. Ale co dalej?
To, że kobiety są źle widziane w środowisku to bzdura. Wręcz przeciwnie. Nie wiem, jak sprawy wyglądają, jeśli chodzi o lesbijki.
Męskie komiksy fałszują rzeczywistość? A kobiece nie będą? Na pewno? Słowo?
Droga kobieto, zrób dobry komiks i nie pierdol.
Komiksy dzielą się na dobre i na złe.
OdpowiedzUsuńChyba tyle w temacie.
Chyba bym podpięła łatkę "komiks kobiecy" wąsko... pod to co tematycznie podchodzi pod to co zwykle rozumiemy pod hasełkiem literatura kobieca i cieszyła się, że w tym komiksie nie ma tego jeszcze za wiele...
OdpowiedzUsuńInną sprawą jest to, że "komiksy tworzone przez kobiety" szczególnie genderowe, lesbijskie itp. będą trochę inne niż te robione przez facetów, bo ich autorki wychowały się na innym gruncie (tu powrót do gender i wychowania do roli w płci) i trochę inaczej myślą... ale przy dobrze zrobionym komiksie te różnice będą raczej budzić fascynację i poszerzać empatię panów na naszą rzeczywistość. Jak chcecie trafić do gazetki dziewczyny, to pomyślcie też o odbiorcy. Faceci to min. 50% (obawiam się, że dużo więcej) nabywców zinów, więc ciężko, żeby dawać tam komiks, którego nie kupią. Nic na siłę.
Podkreślam ostatnie nic na siłę patrząc na wymierający gatunek faceta na uczelniach artystycznych, na ilustracji wśród masy kobiet widziałam jednego... asystenta. So chill out...
Ps. Z panelu kojarzyłam tylko Olgę, której jestem wielką fanką, więc może coś z przekazu do mnie nie dotarło, poprawcie mnie jeśli się mylę
Ja w przeciwieństwie do was, w swej relacji z KW, jedynie LECIUTKO, nakreśliłem fakt, że nie podoba mi się stwierdzenie "komiks kobiecy", a już się pojawiły głosy "bólu i żalu", więc mam nadzieje, że was nie zaleje fala trollów ;).
OdpowiedzUsuńTak czy owak, dobry tekst, z którym się zgadzam. Podobnie jak głos w tej sprawie Birama i Macieja. Po prostu, prawda jest taka, że zamiast robić kobitki szopki, ciskajcie komiksy. Tyle.
Chyba bym podpięła łatkę "komiks kobiecy" wąsko... pod to co tematycznie podchodzi pod to co zwykle rozumiemy pod hasełkiem literatura kobieca i cieszyła się, że w tym komiksie nie ma tego jeszcze za wiele...
OdpowiedzUsuńInną sprawą jest to, że "komiksy tworzone przez kobiety" szczególnie genderowe, lesbijskie itp. będą trochę inne niż te robione przez facetów, bo ich autorki wychowały się na innym gruncie (tu powrót do gender i wychowania do roli w płci) i trochę inaczej myślą... ale przy dobrze zrobionym komiksie te różnice będą raczej budzić fascynację i poszerzać empatię panów na naszą rzeczywistość. Jak chcecie trafić do gazetki dziewczyny, to pomyślcie też o odbiorcy. Faceci to min. 50% (obawiam się, że dużo więcej) nabywców zinów, więc ciężko, żeby dawać tam komiks, którego nie kupią. Nic na siłę.
Podkreślam ostatnie nic na siłę patrząc na wymierający gatunek faceta na uczelniach artystycznych, na ilustracji wśród masy kobiet widziałam jednego... asystenta. So chill out...
Ps. Z panelu kojarzyłam tylko Olgę, której jestem wielką fanką, więc może coś z przekazu do mnie nie dotarło, poprawcie mnie jeśli się mylę
Nigdy nie patrzyłam na komiksy pod kątem Kobiecy/męski.
OdpowiedzUsuńZawsze dzieliłam je na dobre/kiepskie.
I żeby nie było. przeczytałam całość, ale nie mam na tyle dużo wiedzy, by się szerzej wypowiedzieć. Jestem tylko małą szarą myszką co się zaczytuje. nic więcej.
Pozdrawiam i cieszę się z nowego wpisu:
Agata. (nie, nie znasz)
Żałuję, że nie poszłam na ten wykład. Musiało być niezmiernie zabawne słuchać wypowiedzi tych pań. Myślę sobie jako kobieta, że gdybym miała komiksy tworzyć byłoby mi niezmiernie przykro, gdyby ktoś nie sięgnął po nie ponieważ byłby to "komiks kobiecy". Sądzę, że komiksy powinny dzielić się raczej według rodzaju (komedia,kryminał itp.) niż twórców, a tym bardziej ich płci.
OdpowiedzUsuńOgólnie to w literaturze (takiej, wiesz, normalnej z samymi słowami) i w teorii literatury (współczesnej) mówi się o kategorii "twórczość kobieca", rozumiana jako tworzona przez kobiety, o problemach kobiet, które pozostawały jeszcze kilkadziesiąt lat temu obywatelkami drugiej kategorii, i które dzisiaj również zbyt często traktuje się z pobłażaniem (żeby nie użyć tego strasznego słowa "dyskryminacja"). Zresztą w ramach twórczości "kobiecej" powstają nieraz naprawdę dobre rzeczy. Ktoś się może dziwić, że ktoś inny chce opierać całą swoją twórczość o swoją płeć, ale dla innych pisanie o kobietach przez kobiety i mówienie głośno, że to jest kobiecy punkt widzenia jest całkowicie normalne. Zresztą, nie tak znowu wiele tego kobiecego punktu widzenia jest w rzeszy męskich autorów, a jako mniejszość dziewczyny mogą łatwo popaść w tendencję mocniejszego zaznaczania, że tworzą i tworzą może trochę inaczej niż faceci.
OdpowiedzUsuńProblem pojawiałby się dopiero wtedy, gdyby WSZYSTKIE komiksy narysowane przez kobiety, o czymkolwiek, dostawały łatkę "komiksu kobiecego".
Nie mówię, że łatka "komiks kobiecy" ma sens, bo nie wiem, czy ma sens. Ale doskonale rozumiem, dlaczego może kogoś kusić.
(Dygresja: jak ten panel powstał? Zgłosiły się dziewczyny, że chciałyby zrobić taki panel, czy raczej powstał w głowach organizatorów pomysł na panel, a potem zaproszono do niego dziewczyny?)
Że komiksy facetów zniekształcają rzeczywistość to pewnie prawda, bo przecież są pisane przez kogoś, kto widzi rzeczywistość inaczej niż wszyscy inni, a taką, jaką ją widzi, taką będzie ją pisał. Kobiety też zniekształcał rzeczywistość, ale przynajmniej na rynku byłyby różne punkty widzenia. Tobie z kolei trudno byłoby powiedzieć, czy komiksy rysowane przez facetów zniekształcają rzeczywistość z punktu widzenia kobiet, bo widzisz świat jak facet. Przykładowo, mógłbyś myśleć, że fakt, że największym marzeniem kobiety jest zostać matką to norma (nie mówię, że tak myślisz, ale staram się znaleźć jakiś dobry przykład stereotypu) i może będziesz pisać komiksy o kobietach, które nie chcą nic innego, jak męża i dzieci. Z punktu widzenia rzeszy kobiet, które tego nie potrzebują, to będzie zakłamanie i one chcą pisać o innych kobietach, chcą, żeby te inne kobiety, które coś więcej robią niż ładnie wyglądają były w komiksach widoczne.
inb4 TL;DR. Długo i nieskładnie pewnie, sorry.
@Luna
OdpowiedzUsuń"Przykładowo, mógłbyś myśleć, że fakt, że największym marzeniem kobiety jest zostać matką to norma (nie mówię, że tak myślisz, ale staram się znaleźć jakiś dobry przykład stereotypu) i może będziesz pisać komiksy o kobietach, które nie chcą nic innego, jak męża i dzieci. Z punktu widzenia rzeszy kobiet, które tego nie potrzebują, to będzie zakłamanie i one chcą pisać o innych kobietach, chcą, żeby te inne kobiety, które coś więcej robią niż ładnie wyglądają były w komiksach widoczne."
No właśnie, ale czy facet, który myśli w ten sposób myśli tak, bo jest facetem? Nie, myśli tak, bo tak został wychowany. Tak więc komiks ten to nie "męski komiks" a po prostu stary, dobry "głupi komiks".
Poza tym, ja strasznie nie lubię tekstu "nie jesteś mną, więc mnie nie zrozumiesz". W sztuce właśnie o to chodzi, by próbować zrozumieć w mniejszym lub większym stopniu sposób myślenia drugiej osoby. W sumie chyba nawet w życiu.
@ Biram tak, myśli tak, bo tak został wychowany, bo dzieci wychowuje się według wzorców, w przekonaniu o słuszności pewnych stereotypów. Jednym z takich stereotypów jest chyba jednak ,że komiksy to raczej czytają chłopcy (w dodatku nieatrakcyjni nieudacznicy bez życia) i z tego punktu widzenia "komiks kobiecy" jako łatka ma o tyle sens, że to nie jest wartość domyślna, że chodzi o przełamanie pewnego skojarzenia.
OdpowiedzUsuń"W sztuce właśnie o to chodzi, by próbować zrozumieć w mniejszym lub większym stopniu sposób myślenia drugiej osoby. W sumie chyba nawet w życiu."
W sztuce chodzi też o to, żeby wyrazić siebie, powiedzieć to, co Ty masz do powiedzenia. Tutaj jest to już raczej kwestia definicji pojęcia.
@Luna Wiesz, nawet nie o to mi chodziło, czy można wyrażać siebie, po prostu kiedy ktoś mi mówi, że nie mogę go zrozumieć, to tak, jakby mi kazał zmienić zawód i zostać stolarzem.
OdpowiedzUsuńDruga sprawa, że kiedy słyszę "męski komiks kłamie, a kobiecy mówi prawdę" no to też widzę tu jakiś problem.
A stereotypowe myślenie nie wybiera i choć wspomniane poglądy ma/miało wielu facetów, to i wiele kobiet również.
Natomiast, jak już wspomniałem, podoba mi się pokazywanie, że kobiety zajmują się komiksem. Jestem za wyrażaniem siebie i tym, żeby kobiet w komiksie było więcej, niż jest teraz.
Tylko skoro już znajduje się tych parę rysujących dziewczyn, i przeprowadza z nimi rozmowę, to może niech nie skupia się ona na odpowiadaniu na pytania jak: "ile kobiet rysuje?" "czy trudno być rysującą kobieta?" "czy jesteście kobietami, a jeśli tak, to od jak dawna?".
@Biram jasne, że kobiecy komiks również będzie kłamał. Każda fikcja będzie kłamać, chodzi tylko o to, że męski komiks przekłamuje inne rzeczy niż komiks kobiecy - lub przekłamuje je w inny sposób. I tak zawsze będzie. Nie przekona mnie argument, że Pan z Widowni wie, co to miesiączka, bo ma żonę. To po prostu brzmi śmiesznie. Ciężko mi uwierzyć, że facet jest w stanie się wczuć w typowo i wyłącznie kobiece sytuacje. Może je ogarniać, może je nawet pewnie opisywać, jeśli poobserwuje wystarczająco dużo zachowań kobiet, ale nie przekona mnie nikt, że naprawdę zrozumie to uczucie, kiedy po raz miliardowy kobieta widzi w komiksie superbohaterkę w niepraktycznym kombinezonie, narysowanym aby odsłonić jej absurdalnie duży biust, a nie ułatwić walkę lub osłonić przed ciosami, albo kiedy słyszy, że ma wracać do kuchni, bo tam jej miejsce, nawet ze strony osób, które nie mówią tego poważnie.
OdpowiedzUsuńI ja nie mówię, ze stereotypy to udział tylko jednej z płci, jest mnóstwo kobiet, które mają o sobie stereotypowe, utrwalone przez kulturę mniemanie i jest mnóstwo facetów, którzy poza te stereotypy daleko wyszli.
Myślę, że bycie lekceważonym, czy podpinanym pod większa grupę to nie jest typowo i wyłącznie kobieca sytuacja. Miesiączka to może faktycznie :)
OdpowiedzUsuńAle szczerze mówiąc wydaje mi się, że pewnych związanych z nią elementów w różnych sytuacjach zdarzyło się doświadczyć każdemu.
No ale ja mam taki dziwny pogląd, ze człowiek nie jest aż tak skomplikowaną istotą, jakby chciał o sobie myśleć.
Ale tak naprawdę nie w tym problem. Problem dla mnie jest w tym, że ktoś tu chce zwalczać ogień ogniem. "Jeśli męski komiks kłamie, to zróbmy własny, który też będzie kłamał, ale w drugą stronę. I zobaczymy, kto się pierwszy dorwie do michy."
To kto będzie mówił prawdę? Transwestyci?
Ja uważam, ze każdy człowiek ma prawo mówić o swojej własnej perspektywie. Nawet powinien. Ale ta perspektywa nie powinna mu przysłaniać cudzej.
"...ale nie przekona mnie nikt, że naprawdę zrozumie to uczucie, kiedy po raz miliardowy kobieta widzi w komiksie superbohaterkę w niepraktycznym kombinezonie, narysowanym aby odsłonić jej absurdalnie duży biust..."
Nie wiem, ale podejrzewam, ze mniej więcej to samo, co kiedy ja (mówię o sobie, bo nie mam odwagi wypowiadać się w imieniu wszystkich facetów) słyszę po raz któryś, że "facet to świnia", albo kiedy moje racje w jakiejś dyskusji bagatelizuje się bredniami o testosteronie.
Poza tym zwróć uwagę, że w takich komiksach kostiumy facetów są zwykle równie debilne i niepraktyczne.
Btw. być może widziałaś film "Crash", tam sprawy stereotypów pokazano w bardzo fajny moim zdaniem sposób.
http://www.imdb.com/title/tt0375679/
"...ale nie przekona mnie nikt, że naprawdę zrozumie to uczucie, kiedy po raz miliardowy kobieta widzi w komiksie superbohaterkę w niepraktycznym kombinezonie, narysowanym aby odsłonić jej absurdalnie duży biust..."
OdpowiedzUsuńto smutne, kiedy chwytom marketingowym nadaje się głęboki sens walki płci. No przecież superbohaterki są jak obiekty seksualnych żądz, żeby komiks się jeszcze bardziej sprzedał wśród młodych, pryszczatych knypków, którzy się masturbują w szafie bo nie stać ich na prostytutkę. I widać to się opłacało i dlatego zostało. Nie uwierzę, że ktoś myślał "ubiorę ją w lateks, bo jestem wrednym szowinistą i chce uprzedmiotowić kobietę, a niech mają głupie baby"
W ogóle podział na my biedne i pokrzywdzone i na tamtych wrednych ciemiężycieli jest już tak męczący, że może po prostu wywalmy kobiety na wenus a facetów na marsa i zostawmy ziemię małpą, skoro i tak się nie będziemy rozumieć.
ps.i mnie strasznie boli ta generalizacja, bo jak ja bym był wydawcą/pracodawcą/bóg wie czym, to ja bym zatrudniał ludzi, którzy zrobią mi (to) dobrze. Posługując się analogiami komiksowymi, jakbym miał scenar na komiks, to by mnie gówno obchodziło, czy rysowniczce cycki zasłaniają kartkę, albo rysownikowi penis podnosi blat, byle by zrobił robotę porządnie i na czas. Fin.
OdpowiedzUsuń@Biram ogólnie się z tobą zgadzam, ale jak mówię, rozumiem też potrzebę rysowania własnych kłamstw, bo dla mnie każda fikcja jest po trosze kłamstwem i nie ma w tym nic złego dopóki jedno kłamstwo nie przyćmi innych i niezostane utrwalone jako dogmat.
OdpowiedzUsuń@Mosko jasne, że wydawca/rysownik nie myśli "jestem szowinistą, narysuję duże cycki." TYM GORZEJ, że uprzedmiotowianie kobiet jest akceptowalnym chwytem marketingowym, a kobieta w komiksie (superbohaterskim) musi funkcjonować jako obiekt seksualny.
To nawet nie chodzi o chwyt marketingowy. Ani o komiksy. Jeśli spojrzeć na historię sztuki ogólnie, to łatwo zauważyć, że faceci po prostu lubią rysować/malować kobiety. I chyba nic w tym złego (mam nadzieję). Problem pojawia się na poziomie podejścia, czy chcemy narysować piękną kobietę czy fajną dupę.
OdpowiedzUsuńNie oszukujmy się, wszyscy się różnimy, sęk w tym, że kobiety od siebie nawzajem też, więc dla mnie tworzenie komiksu, który ma mówić o tym, "co czuje kobieta" to bzdura, dopóki nie mówimy o konkretnej kobiecie.
Boże, czy to jest dalej ten sam Biram, który przez całe kw wypowiedział może dwa zdania? Szacun, świetnie się maskujesz
OdpowiedzUsuń@Aguti Jak mawiał poeta, "If I was better at finding the right words to say, I wouldn't need to write
OdpowiedzUsuńthese motherfucking songs."
Tak sie wszyscy produkują. A w sumie godai zauwazył w komentarzu na comixgrrrlz ze Elżbieta robi błędne założenie. Zaklada że skoro jest komiks "japoński" to i kobiecy byc musi. I idąc dalej ta mysl stara się okreslić co definiuje "komiks kobiecy" tak jak można znaleźć elementy dla których komiks je zawierajacy jest np. "frankofoński".
OdpowiedzUsuńI tutaj robi wywrotkę od której zgrzytają zęby. "[...]wystarczy, by jakieś komiksy zostały narysowane przez kobiety, by móc mówić o komiksie kobiecym.". I ciągnie dalej że kobietom to jest źle bo sa kobietami. I jest im tak źle że nawet jak facet zrobi komiks o ciaży to będzie to komiks podszyty fałszem, jakimis własnymi celami bo kobietą nie jest a wiec nie będzie szczery i jego "ekspresja" będzie inna. Własnie kilkanaście lat "jesteśmy w ciąży, będziemy rodzić" poszło się paśc bo pewna kobieta uważa że facet to facet wiec mówi tak bo pewnie ma jakies ukryte zamiary. W domysle wredne bo skoro mu i tak lepiej niż kobieta (bo nią nie jest) to po co?
Problemem facetów (i częsci kobiet) wydaje mi się to strsznie duże uogólnienie czym jest "komiks kobiecy". Bo nie ma "malarstwa kobiecego" do ktorego naleza wszystkie malujace kobiety. Nie ma "filmów kobiecych" do ktorej do kategori nalezza wszyskie filmy zrobione przez kobiety. Frytki temu komu powieka nie drgnie mówiąc "Hurt Locker i Duży to filmy kobiece".
@Luna
OdpowiedzUsuń"Pan z Widowni" wie co to miesiączka. Bo sam czuje fizyczny ból, gdy jego Żona skręca się i zwija z bólu, bo Jej pierwszy dzień miesiączki jest zawsze bolesny. I nie może wstać z łóżka, a on wie, że nie może Jej pomóc, ale gładzi Ją po głowie i zapewnia, że będzie dobrze, mimo, że sam wewnątrz przeżywa męki niemocy. A potem, jak już ból mija przytulają się i całuje Ją delikatnie w czoło.
Więc daruj sobie i nie wmawiaj mi, że nie potrafię się wczuć.
a teraz z innej beczki i przewrotnie:
OdpowiedzUsuńprzeczytałem ostatnio "Pod prąd"
Czy to jest komiks rybi?
W Kolektywie jeszcze Marta Detlaff. Aczkolwiek tylko raz i dobrze, bo nie była świetna. Uległa eliminacji, tak, jak kilku facetów.
OdpowiedzUsuńJEDNA babka wyleciała, a facetów skreślilismy kilku.
Jebane maskulinistyczne świnie jesteśmy :D
Damn, komiks kobiecy czyli robiony przez kobiety? Czy komiks kobiecy czyli robiony przez kobiety dla kobiet? Czy komiks kobiecy czyli robiony przez mężczyzn dla kobiet? Czy może komiks kobiecy, czyli komiks robiony przez kobiety dla mężczyzn?
OdpowiedzUsuńMyślę, że jest to pomysł bez sensu.
OdpowiedzUsuńJak już w notce wspomniano, 'komiks kobiecy' szybko stałby się tylko niepotrzebną łatką i powodem feministycznego buntu w świecie polskiego komiksu.