sobota, 19 grudnia 2009

Christmas Special


Nie będę ukrywał. Zawsze lubiłem i nadal lubię zimę. Miła odmiana po miesiącach pełnych błota i deszczu. Śnieg wygląda ładnie. Jest czyściutki i skutecznie zakrywa to całe gówno leżące na ulicach. Oczywiście zima ma do siebie to, że lubi nas zaskoczyć. W tym roku również przyszła niespodziewanie i zarzuciła śnieżycą, kiedy ubrałem trampki i lekką kurtkę. Każdy też musi przyliczyć obowiązkową zimową wyjebkę. Ja mogę ją już odhaczyć z listy. Kiedy tak leżałem przed biurem z twarzą w lodowato zimnej zaspie przypomniało mi się co tak naprawdę lubię w zimie.
W zimie lubię siedzieć w domu.
Z głośników wydobywają się radosne świąteczne kawałki, za oknem mróz, a ja trzymam stopy na gorącym kaloryferze. Moi rodzice zawsze starali się wpoić mi, że święta to czas, kiedy nie wolno się niczym przejmować. Przyjąłem to do wiadomości i zacząłem podświadomie traktować ten czas jako doskonałą wymówkę by mieć na wszystko wyjebane.
Tegoroczny sezon przedświąteczny trwa już pełną gębą. Właściwie od października, bo wtedy to na jeden dzień postanowił do nas zawitać śnieg. Niektórzy sprzedawcy uznali wówczas, że skoro biały puch przykrył kilka samochodów to najwyższy czas, aby rozwiesić lampki. Rozpoczął się coroczny świąteczny taniec. Chwilę później poleciało “Last Christmas” i wyjechała ciężarówka Coca-Coli. Przynajmniej tak słyszałem, bo sam unikam telewizji jak ognia. W ciągu ostatnich dwóch lat odpaliłem telewizor dosłownie dwa razy. Na trzy low-kicki Pudzianowskiego i na “Kevina samego w domu” podczas zeszłych świąt. Co roku puszcza go polsat, a ja co roku narzekam, że ramówka nie zmienia się od dobrych 20 lat. Rok temu zatrzymałem się na chwilę i zacząłem się zastanawiać kiedy ostatnio widziałem ten film. Włączyłem. Bawiłem się świetnie. Skoro puszczają go ponownie, to wnioskuję, że wciąż zbiera sporą widownię. Jest to świetny film dla dzieciaków, więc zapewne co roku ma sporo nowej widowni. No i jestem pewien, że co roku znajdzie się kilku takich jeleni jak ja, którzy postanowią obejrzeć film, który chociaż na chwilę pozwoli im cofnąć się myślami do prostszych czasów. W tym roku jednak nie wybieram się na spotkanie z młodym McCallisterem. Co za dużo to niezdrowo, a nie chcę aby ten film zbrzydł mi tak jak “Baśka” Wilków. W tym roku będę mógł skupić swoją uwagę na innym wigilijnym hiciorze. “Witaj święty mikołaju” zdaje się być rozsądnym wyborem. I brzmi jak powrót do dzieciństwa, którego naprawdę ostatnio potrzebuję. Zaczynają mnie przytłaczać te wszystkie zmiany dookoła mnie. Śluby, przeprowadzki, dzieci. Przedwczoraj w pracy oglądałem nagranie z jasełek w których występował syn kolegi. Najpierw poczułem się strasznie staro, a potem przypomniałem sobie jak lata temu sam występowałem w takim przedstawieniu. To był wielki szoł. Dwa występy w ciągu jednego dnia. A ja byłem gwiazdą. No dobra, gwiazdą nie byłem. Grałem pastuszka, ale nie byle jakiego pastuszka. “Pastuszek #1” tak było w scenariuszu. Miałem nawet scenę śpiewaną. Za pierwszym razem. Przed drugim występem reżyserka poprosiła mnie bym po prostu nucił. Moje pięć minut sławy.
Dlatego właśnie postanowiłem niedzielę spędzić w łóżku. Grube skarpety i gorące kakao pod ciepłą pierzyną. Zamówiłem sobie nawet na tę okazję świąteczne filmy na dvd, aby wprawiły mnie w radosny nastrój. Niestety paczka nie dojechała, więc zmuszony byłem opracować sobie plan B. Skarpety, kakao i trylogia “Powrót do przyszłości” Zemeckisa. Nie jest to świąteczny film, wiem. Dlatego na wieczór wrzucę do odtwarzacza “Szklaną Pułapkę” i ład znów zapanuje we wszechświecie.

8 komentarzy:

  1. Uwielbiam zimę. I nie tylko siedząc w domu, bo kiedy wieczprem wychodzi się na dwór to jest tak magicznie, że przestaje się na chwilę odczuwać te minus piętnaście...

    A ramówka polsatu to już chyba po prostu taka tradycja, jeśli puściliby coś innego, to ludzie przeżyliby szok i posypałyby się maile i listy pełne żalu!

    wesołych świąt ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja grałem jednego z trzech króli , how about that ?

    Zima jest świetna.

    OdpowiedzUsuń
  3. "traktowac ten czas (...) by mieć wyjebane" - cytat dnia.

    OdpowiedzUsuń
  4. damn, ale bez sensu uciąłem ten cytat, brawo brzozo.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mnie urzekł fragment o Pastuszku #1. Ja za młodszego młodu grałem bacę i po paru próbach odebrali mi "Oj maluśki maluśki" i oddali koleżance. Oto, jak się wychowuje dzieci na zwycięzców..

    OdpowiedzUsuń
  6. Good read, sir. Trzeba było na to konto założyć nowego bloga może. swiateczny-wpis-belego.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Kevina oglądam co święta. Taka tradycja, jak barszczyk z uszkami (którego akurat nie cierpię) i ubieranie choinki. Nie wyobrażam sobie świąt bez Kevina.
    A Nostalgia Critic niedawno uznał Die Hard za najlepszy Christmas special w historii. Na wszystkie argumenty, że to nie film o Jezusie ani Mikołaju odpowiadał "Fuck you! It's Die Hard!"

    OdpowiedzUsuń
  8. artmac: piątka i piwo za ten komentarz. Odbierz gdzie chcesz, gdzie akurat będziemy razem.

    OdpowiedzUsuń